powoli sie uczę, powoli...
juz kilka wyjść mam za sobą. Dzisiaj mój małoletni rzucał kolegami na treningu judo a ja poszedłem potruchtać moją stałą trasą około 5.5km. Problem w tym, że coś mi sie popitoliło z zegarkiem i włączyłem go już po jakimś czasie. W końcu zliczył tylko 4.2km. Byłem właśnie w połowie premi górskiej 4 kategorii.... hehehehe
Nie chce mi sie iść po kabelek więc uploada ni ma.
Jak juz wcześniej pisałem sezon poszedł na ryby. 23 października mam lokalny półmaraton (w ubiegłym roku 15 tysięcy zarejstrowanych uczestników) Zostało troche czasu więc postaram sie do niego przygotować jak najlepiej. Jutro zabieram sie do planu treningowego. To jest taki mix Skarżynskiego i moich własnych przemyśleń. hehehehehehe
Jak mam dużo czasu to sobie tak siądę i myślę... jak mam mało to jeno sobie siądę....
Pozdrawiam.
Monday, 14 March 2011
Wednesday, 9 March 2011
09 Marca 2011
Oryginalny post został usunięty przez moją nieuwagę. Nie wydaje mi się, żeby było tam coś niesamowicie ważnego albo ciekawego.
Musze się jeszcze dużo nauczyć o obsłudze tego głupawego bloga...
Z harcerskim pozdrowieniem
Czuwaj
Musze się jeszcze dużo nauczyć o obsłudze tego głupawego bloga...
Z harcerskim pozdrowieniem
Czuwaj
Sunday, 6 March 2011
06 Marca 2011
Po raz pierwszy od tygodni naciągnąłem rajtki na tyłek i zdecydowałem się na rower raczej niż bieganie.
Niecała godzinka spokojnego pedałowaniadobrze mi zrobiła. Jutro wyjdę na jakiś drobny truchcik.
Pozdro
Saturday, 5 March 2011
05 Marca 2011
Jestem jestem. Troche byłem zaganiany ale bardziej to sie pochorowałem solidnie. Nie spodziewałem się, ze od zwykłego obtarcia jakich miałem juz wiele i pewnie będzie jeszcze wiele o mało nie obcieli mi giry.
Nabawiłem sie solidnej infekcji. A wszystko przez kombinacje czynników zewnerznych i tzw złośliwość rzeczy martwych. To obtarcie goiło się normalnie jak każde inne do tej pory ale po kilku dniach musiałem iść do pracy w tym nowym eleganckim obuwiu, które akurat uciskało okolice mojego obtarcia. Nie pomogły plasterki i po kilku dniach zrobił sie stan zapalny. W środe wróciłem do domu później niż zwykle bo było zebranie w sprawie szkolnej wycieczki. Już na tym zebraniu zorientowałem sie, że coś jest nie tak. Noga mi spuchła w kostce. Myślałem, ze sobie wymocze i zastosuje metody naturalne w postaci szałwi i czarów i będzie ok. Nie było. W czwartek wróciłem z pracy i małżonka nakazała podróż do szpitala. (Bez obiadu).
Tam po 3 godzinach dostałem antybiotyk i pognali mnie do domu.
Po tygodniu jeszcze przypałętało sie przeziebienie i tak spędziłem 2 tygodnie w domu.
W ogóle ten sezon to juz w zasadzie spisałem na straty - rekordów nie będzie. Grudzień przesiedziałem w domu - infekcja zatok - krew sie ze mnie lała jak z dziurawego kalosza i nażarłem sie antybiotyków jak nienormalny.
Niezależnie od tego plany a ten rok mam dość ambitne ale bez szaleństw. Zapraszam wszystkich zainteresowanych. Jutro ide poczłapać po raz pierwszy po chorobie. Zobaczymy co tam we mnie zostało. Pewnie zrobie 2 x 20 minut jak sie uda.
Jeszcze raz pozdrawiam moich bloggerowych znajomych ze Szczecina.
Nabawiłem sie solidnej infekcji. A wszystko przez kombinacje czynników zewnerznych i tzw złośliwość rzeczy martwych. To obtarcie goiło się normalnie jak każde inne do tej pory ale po kilku dniach musiałem iść do pracy w tym nowym eleganckim obuwiu, które akurat uciskało okolice mojego obtarcia. Nie pomogły plasterki i po kilku dniach zrobił sie stan zapalny. W środe wróciłem do domu później niż zwykle bo było zebranie w sprawie szkolnej wycieczki. Już na tym zebraniu zorientowałem sie, że coś jest nie tak. Noga mi spuchła w kostce. Myślałem, ze sobie wymocze i zastosuje metody naturalne w postaci szałwi i czarów i będzie ok. Nie było. W czwartek wróciłem z pracy i małżonka nakazała podróż do szpitala. (Bez obiadu).
Tam po 3 godzinach dostałem antybiotyk i pognali mnie do domu.
Po tygodniu jeszcze przypałętało sie przeziebienie i tak spędziłem 2 tygodnie w domu.
W ogóle ten sezon to juz w zasadzie spisałem na straty - rekordów nie będzie. Grudzień przesiedziałem w domu - infekcja zatok - krew sie ze mnie lała jak z dziurawego kalosza i nażarłem sie antybiotyków jak nienormalny.
Niezależnie od tego plany a ten rok mam dość ambitne ale bez szaleństw. Zapraszam wszystkich zainteresowanych. Jutro ide poczłapać po raz pierwszy po chorobie. Zobaczymy co tam we mnie zostało. Pewnie zrobie 2 x 20 minut jak sie uda.
Jeszcze raz pozdrawiam moich bloggerowych znajomych ze Szczecina.
Subscribe to:
Posts (Atom)